To nie ja zakladam zespól z bratem i ojcem
I sprzedaje plyte w kioskach jako tania patologie,
Daj mi prosze polowe tych ukladów i srodków,
A przyrzekam, ze nie znajdziesz ich efektów w kiosku.
W koncu wyweszyli oficjalna awangarde
Promocja za spokój sumienia, zwykly barter,
Ja sie niezle bawie, spadl mi z serca kamien,
I roztrzaskal witryne, która chroni twoja plyte.
Chyba napisze manifest – 10 punktów
O tym, czemu nie pisze o markach produktów,
O tym, czemu nie slysze siebie w glosnikach setek,
Bo odbiorca, to nie jest zaden kurwa pretekst.
Mówia: „nie szanujesz siebie nie biorac za to kasy”
Tak tez mówia o kobiecie, która bierze za to hajsy.
To co laczy te postawy jest widoczne nagim okiem:
Zawsze jebie sie sztuke, gdy w gre wchodza pieniadze.
Jedni maja sluchaczy, mi wystarcza wyznawcy,
Psychofani – ryzykuje zycie piszac dla nich.
Kiedys bylem przekonany, ze to musi miec sens,
Ale dzisiaj widze, ze niekoniecznie tak jest.
Jednych ogranicza tresc, a drugich forma,
A mnie dobre wychowanie od kopania ich po mordach.
Zapetlona tautologia – tradycja stania w miejscu,
Plucie na establishment bedac w jego obiegu,
Plus poczucie bezsensu walki z wyzyskiem
Pojeciami, narzedziami, które daje wam system
Prosze zrozum, siedzac w domu nie osiagniesz nic
Twoja biernosc daje cieciom z byle scierwa zyc.
Jeszcze raz uslysze: „Kidd, ty robisz emo”,
To cofne cie w przeszlosc i poczujesz MO.
Koniecznosc obrania jakiejkolwiek szufladki
Daje bezpieczenstwo malym ludkom Szuflandii.
Sam wiem, jak niebezpiecznie jest igrac z forma,
Ale ci, co tak nie robia – zazwyczaj szybko koncza.
Grajac non stop to samo, padaja ofiara
Wlasnych zdjec z plakatów, ofiary wlasnych symulakrów
To smutne, jak fakt ów, ze cos jest niszowe,
Tylko przez to, ze przy odbiorze nadwyreza glowe.
Cokolwiek czlowiek, mi wystarczy to pióro
I beka z raperów z truskulowa wczuta.
Prawdziwa szkola jest jutro, a zycie sztuka,
Której nie praktykuja ci, co chlona gówno.
Chetnie lampilbym sie w szybe godzinami,
Jezdzac pociagami, ale to nie mnie rap puscil z torbami.
Chlopaki, zaden z was nie jest muzykiem,
A jesli nawet, to niech wpierdoli caly talent w skrzypce.
Pisze cztery linijki przez cztery miesiace,
Bo nigdy nie wierzylem w rewolucje za pieniadze.
Co najgorsze – dzis nie wierze w nic, czego sie dotkne,
Ten tekst pisze robotem, sterowanym glosem.
Co drugie slowo nie jest moje, bo mam dobry software.
This wild experimental artist from Chicago uses electric kazoos, tape loops, and more to craft far-out, wonderfully confounding songs. Bandcamp New & Notable Mar 15, 2021
A haunting, beautiful, autobiographical record that uses samples of old gospel records to wrestle with faith and unbelief. Bandcamp New & Notable Apr 2, 2021
Charged-up, glitched-out electronic music from Montreal's Amselysen that noisily breaks down the tropes of subgenres like hardcore and IDM. Bandcamp New & Notable Dec 8, 2020
Created in partnership with the Canadian noisemakers, the late legend's final collaborative LP enshrines his ability to lift joint ventures into otherworldly territory. Bandcamp Album of the Day Nov 8, 2021
Forcefed Horsehead describe themselves as “grindpunk,” and their visceral mesh of extreme metal subgenres heads direct for the pit. Bandcamp New & Notable Mar 28, 2023