We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

ddekombinacja

by ddekombinacja

/
  • Streaming + Download

     

1.
kidd: technoneandertal celuje jak Cobain tylko w druga strone a kazdy strzal to rykoszet - trafia prosto w glowe pozornie to tylko bierna agresja cos jak budzace niesmak ledzwie Baudlaira w poplochu ewolucji - technoneandertal te slady na nadgarstkach sa po to bym pamietal bezposrednia rekolekcja, tego co przeszlo stanowi dzis poniekad bolesna koniecznosc szkicuje palcem dziecko by potem samotnie, kiedy minie wiecznosc, nauczyc je kopniec w brzuch matki od wewnatrz - kojarzysz to ze mna ? czy ze spoleczna presja ? ciezko stwierdzic na pewno mimo wszystko zagubiony bardziej niz kiedykolwiek skladam hold labiryntom jak to robil Borges watpie w zdania zlozone wyuczone kiedys w szkole wole przepierdolic zycie piszac swoje zwoje, tom za tomem - niejasna dysertacja wyznan zamieszana w pólznaczenia by ja ciezej odczytac chcesz prosto ? to czytaj metki z ciuchów debila lub zachwycaj sie prostota jednej z lektur giertycha mam taki dziwny zwyczaj, ze o wszystko pytam odpowiedzi sa tylko nowa forma pytan o co chodzi ? zazwyczaj nie chodzi o nic sens jest prosty i widoczny jak powietrze na dloni gdybym tylko mógl otwierac ludziom oczy tym co pisze kazdy sen bylby autentycznym przezyciem zatarly sie granice miedzy byciem a pustka jest mi trudno nie myslec nad ogólna rekonstrukcja siebie byc czyms wiecej niz mysla metafizyczny przester, paniczny glos przenikajacy wskros krzyczac 'Jestem !' generation next - wiem, ze nie ma rozwiazan zywa metafora konca jaki da nam ekonomia to goraczka krwotoczna - potocznie ebola rokroczna kontrola podejrzanych postepowan pokazala jaki ustrój nam nakazuja kochac daje zrosnac sie nadgarstkom nad trescia zlozona lub wybrana wlasna reka w efekcie lapie wiecznosc w pulapki zdan ilosc z liter krat nie daje jej szans trzymam w garsci czas bedac pewnym prózni jaka pozostawia w nas poczucie wlasnej pustki zazwyczaj zagluszane przez alkohol i zakupy czy tez poprzez eskalacje autodestrukcji znasz mnie - to brooklidd pelne liter dwie piesci jak nie pisze, to niszcze - wszystko jak leci
2.
kidd moja koncepcja niepewnosci losowe zbiory istnien zamyka sie w rodzinie te symbioze nazwe zyciem - bedac sam pasozytem brzmi to co najmniej dziwnie, ale nie chce pisac wprost fakt od tego masz gazete z polityka czy cos ja mam pare rak, których boje sie dotknac bo podobno czynia zlo próbujac chwytac wolnosc pociaga mnie przeszlosc w pociagach po pewnosc, ze zwykla ucieczka pogodze sie ze mna wytwarzam kolejna historie mego zycia teraz majac ich kilka, nie wiem która mam wybrac czasem latwiej nam przyznac, ze jestesmy jednym z dwóch i zastapic wlasny jezyk zlepkiem cudzych slów to wszystko co tu uslyszysz i przeczytasz jest tak naprawde nieprzydatne do zycia istnieje nieskonczona wolnosc zamknieta w terminach bo kazda wladza i hierarchia to przemoc jezyka co tam u mnie slychac ? szum mysli trzask kosci zgrzyt konczyn w agonii puszczony przez glosnik zeby sprawy zalagodzic musialem wziac sie w garsc to nie koniec tej historii, kazdy proces musi trwac kazde zycie to zart - smierc jest pewna puenta która bieg wydarzen kaze jednak brac nam serio mój smieszny trzymiesieczny paryski spleen zrobil ze mnie poete tamtych pustych dni a poeci to ci, którzy chca miec cos za nic majac innych za nic az im jebnie organizm wypruwaja sobie flaki w imie hiperabstrakcji w imie hiperinflacji inni sa gotowi zabic ten pluralizm rodzi spoleczenstwo frustracji stawia znak równowagi miedzy przeciwienstwami i nie damy temu rady myslac terminami tych, którzy wierza ze kapital uzasadnia byt, którzy wierza zeby zyc trzeba byc po czyjejs stronie a nie pisac na stronie na stronie o sobie chce polknac to slonce i osrac was ogniem osoby od zawsze zagubionej na co dzien autoteliczny czlowiek odkad moje wnetrznosci wydaja z siebie podzwiek na dowód tozsamosci i nie wiem czy dosc mi, czy mialem juz wszystko na zboczach Katalonii obmyslajac swa przyszlosc niektórym przyszlo szybko pogodzic sie ze soba po tym jak stracili wszystko negujac to co wkolo idac dalej ta droga daleko bym nie zaszedl zawdzieczam zycie wszystkim, dla których cos znacze mimo iz to nieznacznie smierdzi tanim dramatem
3.
kidd szum bialy moje zycie to mój prywatny Nowy Orlean gitara z pudla i deski, teraz nie mam co zbierac chociaz jesli krajobraz ma jakis wplyw na twórczosc to Alcatraz jest moja ulubiona miejscówka 23 skidoo 24 lata - zaden czlowiek nie jest wyspa to kim jest Manhattan ? piszac sprawdzam swój plan dnia - czy wszystko jest ? zjedz sniadanie idz do [pracy napisz jakis tekst rutyna sprawia, ze czuje sie jak smiec wciaz nie mam z kim pogadac - inni chca tak miec do dzis nie istnieje nic co mogloby na s z tego wyrwac nowy jezyk - uknuty z dekonstrukcji paradygmat kolizja wlasnych wyznan ze swiatem z zewnatrz ogranicza nieziemsko nasze szanse na pewnosc czegokolwiek przez co prawdopodobienstwo zmian, jest tak niskie jak De Vito majac 10 lat niby Wojtek ale bardziej jak Woyzeck Franz kazdy czlowiek to otchlan, chce sie rzygac az jak mawia Hassan Sabbah - nic nie jest prawda wszystko jest dozwolone, a co panstwo na to nadmiar danych prowadzacy do zwyklej entropii jest jak silnik napedowy mojej nowej teorii przewrót slowny, spisek na miare Tristero mam misje poniekad reewaluuje scierwo zwykly rzut moneta daje mi wiecej opcji niz obecnie panujacy monolit kulturowy koloryt melancholii nawiedzil mój slownik na co dzien bezrobotny przez 16 godzin bede ulicami bladzil - ja, robot drogowy i robotnicy o twarzach jak Ernest Hemingway chociaz z tego co wiem, widzieli w zyciu znacznie mniej próbujac nadac im sens we wlasnej swiadomosci pisze wers karmiacy me poczucie wyzszosci jezyk zawiódl mnie - dal mi zawód metafizyk a nie sprostam wymaganiom az tak ambitnym efekt meskiej decyzji jak mówia ojcowie chociaz wtrysk dla kobiet to zdarzenie losowe jednowymiarowy czlowiek - zginam sie w pól aby móc sobie dowiesc, ze mam wplyw na cokolwiek cos jak Coltrane pod koniec, chociaz nie moge slownie wyrazic chaosu - jezyk narzuca harmonie biorac w rece metafore chce nadac jej tragizm jaki posiada belkot torturowanych za nic krew, pot i bloto - wczesny Mark Rothko sceny z ery depresji lat trzydziestych na nowo chce byc nieczytelny dla pierwszych lepszych generacja sekwencji post mort em si przypadkowe ciagi liczb blagaja o sens o tresc, która czasem przydarzy sie chcesz miec cos na stale ? prosze nie smiesz mnie Darfur rocznik 84 tez 'chce to miec' niose w sobie aporie - niechciany fenomen za brudny na salony za trudny na koncert jesli to jak zaczalem determinuje koniec to cokolwiek nie zrobie - trafie znów na poczatek
4.
kidd: Akceptacja akceptacji Jesli tesknisz za bogiem – spójrz w oczy slepych zwierzat, A zobaczysz cos, czego nie obejmie nigdy swietosc. Koniecznosc wyborów naznaczonych absurdem Nie byla kiedykolwiek poza glównym nurtem. Ty stanowisz nurt ten, sama swoja obecnoscia, A neguje ciebie równiez jakis milion ludzi non stop. Emocjonalna pustka, to smutna logika, Podwazajaca wartosc poszczególnego zycia. Nie uciekniesz od jezyka, który nadal ci ksztalt I nie bedziesz nigdy swiadom, ile swiat ci dal, I nie uda sie redukcja do liczb i równan, Nie powiesz do mnie kranem, co wymówia twe usta. Nauka bywa pusta, a jej szczyt dla mas, To ekran, co kradnie wyobraznie i czas. Ogranicza nas organizm czy wrecz daje nam szanse, Na manipulacje swiatem, gdy masz sprawne dwa palce? Chcialbym byc glosem tych, którzy walcza, by zyc, Przykutych do lózka, wcale nie po to, by snic. Ludzie walcza z koszmarami, których nigdy nie pojme, A totalna negacja, w realiach, to nie srodek. Gdybym tylko mial czas – stworzylbym wlasny jezyk, A w nim polozyl nacisk na to, co pomiedzy. Stworzylbym wlasny slownik, a w nim kazde slowo Byloby metafora lub co najmniej alegoria. Cynober vermilion daje przepustowosc zylom, Czy kolejny milion da mu upust za nicosc? Wybieram dzis przyszlosc z jej szeregiem cierpien, Mam plan juz nie byc wiecej wlasnym ograniczeniem. Daj mi czas, bym pisal wiecej i przeskoczyl sam siebie, W koncu podal sobie reke wiedzac, ze sie nie zmienie. Sam mam tak wiele, nie chce tego docenic, Ciagle bladze na oslep po ochlapie cudzej ziemi. Ciemny odcien czerwieni – trzeci stopien oparzen. Samozaplon w akcie zemsty – na taka akcje stac mnie. Powaznie – karze sam sie za wlasne bledy, Zasada numer jeden – nie byc tym, kim chca, bys byl, ani byc tym, kim chcesz byc, Ideal tkwi pomiedzy - akceptacja akceptacji – dachy pelne wron, To malowane ptaki, dzis ich ostatni lot. Zycie to rozczarowanie z wiadomym koncem nasze jedyne zadanie, to mu smiac sie w morde. Intertekstualny problem to zwrotki z zeszlych plyt, Przemieszane, nowy order zmienia wszystko w nich. Nie podpisze ich Kidd, Ty podpiszesz je recznie. Tak, istnieje poza soba i nie chce nic wiecej.
5.
Troche zólci To nie ja zakladam zespól z bratem i ojcem I sprzedaje plyte w kioskach jako tania patologie, Daj mi prosze polowe tych ukladów i srodków, A przyrzekam, ze nie znajdziesz ich efektów w kiosku. W koncu wyweszyli oficjalna awangarde Promocja za spokój sumienia, zwykly barter, Ja sie niezle bawie, spadl mi z serca kamien, I roztrzaskal witryne, która chroni twoja plyte. Chyba napisze manifest – 10 punktów O tym, czemu nie pisze o markach produktów, O tym, czemu nie slysze siebie w glosnikach setek, Bo odbiorca, to nie jest zaden kurwa pretekst. Mówia: „nie szanujesz siebie nie biorac za to kasy” Tak tez mówia o kobiecie, która bierze za to hajsy. To co laczy te postawy jest widoczne nagim okiem: Zawsze jebie sie sztuke, gdy w gre wchodza pieniadze. Jedni maja sluchaczy, mi wystarcza wyznawcy, Psychofani – ryzykuje zycie piszac dla nich. Kiedys bylem przekonany, ze to musi miec sens, Ale dzisiaj widze, ze niekoniecznie tak jest. Jednych ogranicza tresc, a drugich forma, A mnie dobre wychowanie od kopania ich po mordach. Zapetlona tautologia – tradycja stania w miejscu, Plucie na establishment bedac w jego obiegu, Plus poczucie bezsensu walki z wyzyskiem Pojeciami, narzedziami, które daje wam system Prosze zrozum, siedzac w domu nie osiagniesz nic Twoja biernosc daje cieciom z byle scierwa zyc. Jeszcze raz uslysze: „Kidd, ty robisz emo”, To cofne cie w przeszlosc i poczujesz MO. Koniecznosc obrania jakiejkolwiek szufladki Daje bezpieczenstwo malym ludkom Szuflandii. Sam wiem, jak niebezpiecznie jest igrac z forma, Ale ci, co tak nie robia – zazwyczaj szybko koncza. Grajac non stop to samo, padaja ofiara Wlasnych zdjec z plakatów, ofiary wlasnych symulakrów To smutne, jak fakt ów, ze cos jest niszowe, Tylko przez to, ze przy odbiorze nadwyreza glowe. Cokolwiek czlowiek, mi wystarczy to pióro I beka z raperów z truskulowa wczuta. Prawdziwa szkola jest jutro, a zycie sztuka, Której nie praktykuja ci, co chlona gówno. Chetnie lampilbym sie w szybe godzinami, Jezdzac pociagami, ale to nie mnie rap puscil z torbami. Chlopaki, zaden z was nie jest muzykiem, A jesli nawet, to niech wpierdoli caly talent w skrzypce. Pisze cztery linijki przez cztery miesiace, Bo nigdy nie wierzylem w rewolucje za pieniadze. Co najgorsze – dzis nie wierze w nic, czego sie dotkne, Ten tekst pisze robotem, sterowanym glosem. Co drugie slowo nie jest moje, bo mam dobry software.
6.
kidd ciag slów losowy moje pióro pije krew - mów mu srebrny blade wyjac je z tej dloni to jak zabic mnie niekoniecznie musze wiesc zycie o jakim pisze konsekwentnie Sun Ra musialby stac sie klawiszem pisze dziwnie - debile wróca sluchac gówna sa zamknieci na inne jak subkultura jak Sepultura w chaosie wlasnych korzeni jestem przeciw pozostalosciom wlasnej schizofrenii dzis w tramwaju jechal ze mna starszy bezdomny chociaz wole sobie wmawiac, ze to Clutchy Hopkins w glowie Ornette Coleman Hwakins bo dwie osobowosci to dosc mi by pozyc wewnatrz malej zlozonosci biore pierwszy lepszy slownik - ciag slów losowy dla jednych jestem chory a dla drugich mam za soba lekki tuning opon mózgowych zbudowalem siebie na odstepstwach od norm chociaz sam znam przestepstwa jeszcze gorsze niz to niose w sobie to dno o którym wstyd mówic raperom z kariera, których musisz lubic zwykly truizm to to, ze twórczosc daje wam wolnosc bo przeciez to za co nam placa ogranicza nas mocno spycham sie na margines kazdym nowym tekstem beda smiac sie ze mnie – z okna wypchnely go wiersze sieje niezle zniszczenie pierwszym lepszym stwierdzeniem wciaz czujac sie smieciem przez normy spoleczne chociaz pewnie przez mnie i poczucie frustracji napietnowany wina za posiadanie pasji daj mi rok sam ze soba, pióro i kartke a zbuduje z nich klatke w której sam sie zamkne i choc rap juz nie cieszy mnie tak jak kiedys to dzis o wiele bardziej pozwala mi przezyc ostatni teren wolnosci, stanowiacy wiezienie gdzie opisuje punkt stycznosci miedzy soba a niebem konkretnie sam nie wiem czemu chce tym sprostac potykam sie o slowa jak potyczka slowna jak Artaud sram na te redukcje dzialania pozostawiajac za soba tylko te puste zdania
7.
kidd: 'cecha inherentna' gdy zamykam w nocy oczy i probuje sie skupic slysze jak harmonia mundi gra na instrumentach z ludzi wiekszosci czysci mozgi, reszcie wyrwie serca kazdy musi sie ubrudzic - to cecha inherentna tego spoleczenstwa ktore daje do rak trzyletnim dzieciom mieso, zeby popily krwia matka z trefnym tatuazem na obwislej piersi truje mlekiem z atramentem swoje wlasne dzieci cos mamroczac pod wasem, ze marszalek pawel trzeci bedzie miec korone z cierni tak jak lech kopernik zamiast patrzec na margines wole zapisywac kartki ulice to moj notatnik z resocjalizacji pokretny styl narracji, w sumie nie ma sie czym chwalic gdybym mogl sie zrozumiec cierpialbym na brak zagadki szukam zwyklej inspiracji tam gdzie wzrok sie slizga przez co wiekszosc populacji stale ma mnie za debila cecil taylor z domieszka zwana 'wez nie pierdol' tego czegos nie pomieszcza zwolennicy audiopieszczot ludzie to zlo konieczne, choc nie koniecznie zlo uwierz w jednych to drudzy ci wypomna to opozycje binarne znoszace sie nawzajem powiedz mi co pozostanie jesli nie wybiore zadnej z nich mow mi kidd mow mi jezykiem tych ktorzy nie chca aby przeszlosc miala na nich wplyw to jak odciac sie od czegos co nadalo ci ksztalt zaskoczyc otoczenie jednym wielkiem 'TO NIE JA!' byc tak abstrakcyjnym jak akt terrorysty ktory chce wysadzic swiat przy pomocy jednej iskry pomysly ? nie przyszly - ktos je wstrzelil w glowe przeciez kazde przedszkole ma z plastiku rewolwer to co nosisz na sobie, to stawki glodowe gdzies w korei polnocnej - zycie ma taki rozdzwiek i nie wiem czy to dobrze i nie wiem czy nie wiekszosci wszystko jedno - sa igrzyska i chleb i kiedy chce zapomniec ze cwicze kaligrafie terror dnia codziennego podsuwa mi kartke
8.
kidd 'habitualizacje przemocy' wartosc dnia to jedna mysl trwajaca kilka sekund a nie 24h kalibracji ciala w biegu na przekor powietrzu wydycham z siebie tlen i wbrew fotosyntecie wysysam z ciebie krew czesto mysle obrazami ktorych nie potrafie stworzyc w praktyce trace czas na samo dobranie formy paralizuja mnie wybory, ciezar odpowiedzialnosci i normy narzucone przez obcych z przeszlosci jak bardzo sie roznimy ? co do atomu jak bardza chca nas zrownac ? policz oficjalnych bogow dzis znow zostane w domu i zbuduje ze slow jedna z tych naladowanych melancholia spluw plus pociagne za spust - celownik do ust po czym wrocisz wieczore: 'wojtek nie marudz juz' umebluj moj niepokoj, te dwa krzesla i stol jednak mi nie wystarcza by zamieszkac tu obroc stare obraz twarzami do sciany co stwarza mi wiele okazji aby namalowac wlasny narzucony autorytrt wmawia mi czym jest zycie ja gram z nim usilnie w kolko, odwroceone krzyze efekt tej rozgrywki blizej, niz mi do zgody na to czym traca ten ochlap zwany zywilizacja rzucam slowa po katach w bryle tworzacej narracje te przypadkiem centralnie moga byc uznane za sens wszystko co chcialbys uslyszec istnieje gdzie indziej tutaj tylko o tym pisze zebys mogl o tym pomyslec wloz w nawias kazda z liter, mow pod nosem wariat tym nie rzadzi zadna skladnia - to rapw ASCII artach nie potrzebuje ludzi mowie wszytskim 'wypierdalaj' moj priorytet to pisac, a nie gadac o banalach na koncertach zbieram ciala aby moc na nie pluc tani poklask w oczach tlumu tylko miesza ma zolc po czym klade sie znow, samotnie na podlodze aby sluzyc za scierwo ktore ktos przemiesci kopem

about

credits

released July 7, 2010

license

tags

about

rekombinacje Wrocław, Poland

contact / help

Contact rekombinacje

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like ddekombinacja, you may also like: